Kupiłem Trabanta ! :D

28 stycznia 2005 0 przez J.J.

Pierwsza wyprawa, pierwsze tankowanie, pierwsze zdjęcia, pierwszy cruzin’ w 5 osób, pierwsza ‘guma’…
Ah… kupno autka… własnego autka. Jakie to było zajebiste. Zajarany jak żaróweczka, aż nie mogłem w to uwierzyć.
Ale stało sie 🙂 “Hej dziewczyny mam Trabanta!”
I zaraz po otrzymaniu kwitów obraliśmy kierunek – Poznań. Na tej trasie właśnie osiągneliśmy prędkość, która długo była rekordowa ( bałem sie jej pobić ) 140km/h.
Czasy q2 i zajebistych ekip rozpizganych po całej Polsce.
Dojechaliśmy bez problemu. Wszyscy oczywiście beka co ja kupiłem i czemu musiałem jechać pół Polski po kurwa Trabanta 😀
Oczywiście jak zawsze miło i z propozycją kimania u Liska i Siostry, odmówiliśmy i pojechaliśmy na cruzin’ po Poznaniu w celu odwiedzenia znajomychi tam drobnych interesów Liska.
I tak czas leciał, kilometry leciały i ostatni ziomek został. Parkujemy, wyładowuje się ekipa z kremowego dżipa i rozpierdala niechcący jakis halogen od reklamy ;P. U Lighta poszły lole… Poznań i ich stuff! Zwala z nóg. No miło, zajebiście, ale czas odwozić Liska, Rossa i Hammera a tu buba!
Flak ;E. Szybka akcja: bagażnik- klucz, lewarek, koło… działamy i… dupa! Klucz zamały! A to godzina bliska 23, nic nie jeździło, a my na śniegu rozbeczeni sączymy herbate. Na szczęście Lightowi włączył sie film mechanika i po przepytaniu wszystkich taryfiarzy o klucze wkurwił sie i obudził sąsiada 🙂
Klucz jest, koło zmienione. Czas wracać…

2005/0127/sonka.jpg

Pojechaliśmy do Liska i tam już zostaliśmy na noc.
Następnego dnia powrót do domu. Plany ambitne rano wyruszyć, ale jak to plany wyjechaliśmy późnym popołudniem. Zimno kurwa deszcz, śnieg pada jak to BRX nawija. Całe szczęście ogrzewanie działa i stacje benzynowe mają myjki do szyb bo sie płyn skończył.
Podróż trwała stosunkowo długo i późnym wieczorem zajechałem do domu. Autko spisało się znakomicie, żadnej awarii ani poślizgów przez ~450km.
Następnego dnia rano musiałem to uwiecznić. Moje autko pod moim domem 🙂
2005/0127/dom.jpg