Udało się w końcu dotrzeć na jakiś polski zlot trabantów 🙂
Ruszyliśmy koło 15 i na miejscu byliśmy tuż po 00 🙂
Droga całkiem spoko, rzadko kiedy zapinana piątka była.
Najważniejsze, że działa.
Oczywiście wyszły babole w postaci niedokręconych śrubek, ale tak to jest kiedy się robi wieczorami 🙂
Na zlocie około 50 załóg i kilkanaście przyczep.
Fajny rajdzik, szkoda, że Krk taki rozkopany i człowiek błądził 🙂
Pogoda jak zwykle, krakowska czyli deszcz jak ma być wypad przez miasto. W tym roku hasaliśmy Ikarusem.
Widok z Kopca Kościuszki zacny, jednak byłby o niebo lepszy jakby pogoda była ciut lepsza 🙂
A dojazd do kopca też był dobry, myślałem, że będzie trzeba pchać Ikarusa 😀
Kamila polo strasznie mi robi 🙂 w dobrą stronę Młody idzie 🙂
No i 600 Bolusia…. co ja bym dał za taką sztukę:)
Na powrocie klasyczny obiad u Chanego 🙂
Suma sum pykło ponad 1300 km 🙂
Dobrze spotkać te wszystkie mordy 🙂