Nie wiem ile takich podejść miałem by w końcu się wybrać na zlot do Karbona!
W końcu się udało.
Na miejscu pasażera debiutuje Michał 🙂
Ruszamy późno/wcześnie by być stosunkowo rano w Raciborzu.
Szama przed biedrą, potem wbijamy do Stojanów.
Zwiedzanie podwórka i potem dzida na spotkanie z resztą
Śmieszne to.. jakoś blisko mają na te wszystkie pepiczkowe zloty 🙂
Pogoda dopisuje, zimne piwko z kija ratuje życie 🙂
Ekipa z pl taka mała, ale jednak nie 🙂
Sobota trip na lotnisko…
Ale tych furek tu jest….
Naprawdę na co oko zawiesić jest co chwile…
Zdecydowanie lepiej jak u nas..
Na powrocie zabawy ciąg dalszy…>
Konkurencje na lądzie i na wodzie 🙂
Jest czego żałować, że się wcześniej tam nie zawitało….
No i niedziela 🙁
Czas wracać….
Michała zostawiam w Katowicach, kontynuuje wycieczkę do rodzinki, a ja uderzam w górę mapy.
Na gierkówce coś mi zaczęło hopsasać….
Najlepsze, że zapomniałem lewarka :DDD
Ale całe szczęście udało się pożyczyć od pierwszych spotkanych człowieków i dalej w trasę.
Chwilowy postój w Osse bo coś, co już dawno powinienem odebrać…
Gadu gadu i dalej w górę….
No i zeszło parę km
Suma sum…
Bardzo fajny zlot….
Smutno, że tak krótko
Smutno, że tak daleko
Smutno, że u nas tak nie cudują z konkurencjami….
Karbon! Jesteście zajebiści!